niedziela, 28 sierpnia 2011

Kryzys

Każdego i w każdej dziedzinie to dopada. Kryzys, zniechęcenie i brak motywacji. Wszystko co do niedawna bawiło i sprawiało ogromną radość wydaje się bez sensu. Znalezienie wymówki, żeby "jednak nie" jest proste.

Po fantastycznej zimie (prawie 200km i w styczniu i w lutym) przyszedł marzec. I wszystko się zaczęło rozłazić. Pierwszy tydzień ok, potem choróbsko. Trzeci i czwarty lepiej.  Pierwszy tydzień kwietnia i znowu źle. Drugi lepszy, trzeci i czwarty stracony. Maj podobnie. A wydawałoby się, że powinno być łatwiej. Pogoda sprzyja, oddech przestał zamarzać. Nawierzchnia w miarę sucha i nie sprawiająca problemów. Może jest zbyt łatwo? Wyjście wiosną na trening to nic specjalnego. Widać to po liczbie biegających, którzy odtajali po zimie i zaludniają chodniki.

W zimie spotykam na osiedlu 4-5 biegaczy, odpowiadają na pozdrowienie i biegną dalej. Jak robi się cieplej i pojawia się więcej osób przestaje pozdrawiać bo ludzie dziwnie się patrzą na mnie ( i tak to robią, ale po co prowokować? ;)).

Wracając do meritum, wyjście na śnieg, mróz czy deszcz jest wyzwaniem samym w sobie. To, że wyjdę i pobiegam przy niesprzyjających warunkach samo w sobie jest małym sukcesem. Jak wszystko sprzyja to jaki to sukces pójść pobiegać? Żaden, bo robią to dziesiątki ludzi ;) 

Czerwiec jeszcze mniej kilometrów przebiegniętych, lipiec jeszcze mniej...a nawet tydzień bez żadnego biegu. Sierpień...kolejny tydzień bez biegania, kilometrów nawet nie 30. Na szczęście było trochę roweru. Ale to nie ten ruch, nie ta intensywność. To widać doskonale po wadze, która zaczęła piąć się w górę.

Jak przezwyciężyć kryzys?
Szukać celów. Tych dużych i tych małych. Dużych jak kolejny maraton, wystartuję w triathlonie (bardzo słabo pływając, ha ha). Mniejszych jak 200km w miesiącu, 16 wyjść w miesiącu. I najmniejszych: dzisiaj wyjdę pobiegać, dzisiaj pobiegnę jeszcze kilometr więcej. Które z tych celów są bardziej pomocne? Zdecydowanie te małe, osiągnięcie jednego z nich (a przecież nie jest to trudne) ułatwia kolejną próbę ("dałem radę 2 dni temu, dam i dzisiaj"). Niestety bez dużych nigdzie nie dojdziemy. Bieganie zacząłem zdobywając małe cele ale małe cele były wyznaczone przez  plan dla osiągnięcia dużego celu.

Zatem zabieram się za osiąganie małych celów pamiętając o wyznaczeniu dużego ;)